Menu główne
Dlaczego
miód od pszczelarza?
Cz.
2. Wpływ pszczelarza na jakość miodu
Jakość
dostarczanego konsumentom miodu zależy głównie od pszczelarza.
Jego wiedza pszczelarska i uczciwość są gwarantem tego, że miód może być
lekarstwem.
Pierwszym
czynnikiem mającym na to wpływ ma dobrostan rodzin pszczelich. Rodziny z których pozyskiwany jest miód powinny być silne i
zdrowe. Pogarszające się warunki siedliskowe pszczół (monokultury rolnicze,
chemizacja rolnictwa, zanieczyszczenie środowiska, zmiany klimatyczne) są
przyczyną słabego rozwoju rodzin pszczelich. Słabe rodziny są podatne na choroby.
Dodatkowo chorobom pszczół sprzyja warroza – pasożyt
żywiący się hemolimfą (krwią pszczół). Pasożyt ten skraca życie pszczół,
okalecza je oraz roznosi chorobotwórcze wirusy potęgujące dalsze słabnięcie i
upadek rodzin pszczelich.
Rolą
pszczelarza jest poprawa kondycji rodzin pszczelich poprzez dbanie o ich
siedlisko, zdrowie i pożywienie. Pszczoły powinny być chowane w ulach dających
się łatwo dezynfekować i posiadających możliwość łatwej diagnozy zagrożeń. Do
leczenia powinny być używane dopuszczone w kraju leki, które należy stosować w
najkorzystniejszych dla pszczół okresach rozwoju, przy przestrzeganiu
zalecanych dawek i okresów karencji (importowane miody często zawierają
szkodliwe pozostałości leków i innych preparatów zabronionych do stosowania w
Polsce - w tym antybiotyki, a nawet pozostałości promieniowania). Hodowli
powinna towarzyszyć częsta wymiana plastrów, dbałość o prawidłowy stan zapasów,
o wielkość gniazd, ocieplenie i wentylacje.
Pogarszające
się warunki siedliskowe wymagają od pszczelarza wspomagania rodzin pszczelich w
ich rozwoju. W tym celu pszczelarze stosują różnego rodzaju preparaty oparte o
naturalne substancje, wyciągi z różnego rodzaju roślin bądź ich części (np.
zioła, liście chrzanu, kora dębowa, soki z klonu) i mikroorganizmy (np. Api Bio-Farma). Sposoby podawania
tych substancji są zależne od tego, jaką mają spełnić role w rodzinie
pszczelej. Przykładowo preparat Api Bio-Farma dodawany jest do syropu cukrowego podczas
karmienia pszczół na zimę, podkarmiania na rozwój oraz do poideł. Używany jest
również do dezynfekcji ścian uli, plastrów pszczelich, narzędzi i okolic
wylotków z uli.
Podczas
sezonu pszczelarskiego występują, związane z powszechnym stosowaniem monokultur
w rolnictwie, długotrwałe przerwy w pożytkach pszczelich. Celem prawidłowego
rozwoju rodzin przerwy te należy wypełnić przewożąc pszczoły na pożytki
aktualnie nektarujące (wędrówki pasiek) lub podkarmiając pszczoły syropem
cukrowym. Przewożenie jest lepszym rozwiązaniem, gdyż pozwala na uzyskanie
dodatkowej ilości miodu gatunkowego i powoduje dalszy prawidłowy rozwój rodzin
dzięki dostępności pyłku. Podkarmianie zaś jest zawsze związane z możliwością
zafałszowania cukrem miodu pozyskiwanego z kolejnych pożytków. Uczciwość i umiejętności
pszczelarza nie zawsze temu zapobiegają.
Uwzględnienie w gospodarce pasiecznej powyższych
uwag jest wymogiem, aby miód
znajdujący się w komórce woskowej zdrowej rodziny pszczelej, który nie
przeszedł etapu obróbki przez człowieka, był
lekiem.
Od momentu odwirowywania w kolejnych etapach
pozyskiwania miodu może nastąpić pogorszenie jego cech. Mają na to wpływ: sprzęt
i warunki do wirowania, magazynowania, przechowywania oraz konfekcjonowania
miodu.
Miód nie może się stykać z urządzeniami i
naczyniami, które nie są przystosowane do kontaktu z żywnością (stare miodarki
wykonane z blachy ocynkowanej, stoły do odsklepiania, cynkowane bańki na
mleko). Zgodnie z obecnymi przepisami, urządzenia te powinny być wykonane z
materiałów dopuszczonych do kontaktu z żywnością (szkło, stal nierdzewna,
naczynia szklane i z tworzyw sztucznych). Szczególnie przechowywanie miodu w
starych bańkach po mleku grozi przedostaniem się do miodu cynku. Niestety wielu
właścicieli niewielkich pasiek, ze wzglądu na koszty, do tej pory stosuje stary
sprzęt przez co wprowadza do miodu szkodliwe metale
ciężkie.
Cechą charakterystyczną dla każdego
rodzaju miodu jest jego krystalizacja – zamiana patoki (miodu w postaci
płynnej) w krupiec (miodu skrystalizowanego). Zazwyczaj następuje to w
naczyniach przeznaczonych do przechowywania. Konfekcjonowanie skrystalizowanego
miodu do małych naczyń jest praktycznie niemożliwe. Dlatego dystrybutorzy oraz większość
pszczelarzy skrystalizowany miód poddaje dekrystalizacji.
Wykorzystują do tego podgrzewanie krupca do momentu zamiany na patokę.
Towarzyszące temu procesowi temperatury przekraczają wartość 42ºC. Przy
tej temperaturze następuje denaturacja białka. Zawarte w miodzie enzymy pochodzące
z organizmów pszczół ulegają degradacji, przez co traci on swoje własności
biotyczne. Staje się wówczas mieszaniną cukrów prostych z wodą i zawartymi w
nim pierwiastkami.
Podczas rozpuszczania miodu powstaje pięciohydroksymetylofurfural (5-HMF). W nadmiernej
ilości jest on szkodliwy dla zdrowia. Jego ilość rośnie wraz z temperaturą
podgrzewania, temperaturą i czasem przechowywania oraz
przechowywaniem na świetle słonecznym Po inicjacji
podgrzewaniem i przechowywaniu miodu w temperaturach pokojowych ilość 5-HMF-u
lawinowo rośnie i już po 3 miesiącach może być dziesięciokrotnie wyższa od
ilości dopuszczalnej.
Innym sposobem konfekcjonowania
skrystalizowanego miodu jest jego kremowanie. Technologia ta polega na
podgrzaniu krupca do temperatury panującej w ulu (maksymalnie 35ºC) i w
tej temperaturze mechaniczne utarcie miodu na krem. Kremowa konsystencja
zachowuje się przez kilka miesięcy przez co poprawiają
się cechy organoleptyczne miodu sprzyjające jego spożyciu. Zachowane są przy
tym wszystkie jego cechy prozdrowotne.
Zdarza się, że miód kupiony od pszczelarza
fermentuje (miód z marketu nigdy nie fermentuje). Powodują to zawarte w nim
drożdżaki, które uzyskały szanse do rozwoju. Drożdżaki są cennymi
mikroorganizmami i znajdują się w każdym miodzie, a szczególnie dużo jest ich w
miodzie z nawłoci (dlatego między innymi jest on tak
bardzo cenny). Szansę na fermentacje daje drożdżakom sam pszczelarz bądź
konsument obniżając zazwyczaj miejscowo stężenie cukru w miodzie. Może to być
za sprawą wirowania niedojrzałego miodu (wówczas fermentuje cały pojemnik z
miodem) bądź dostania się do spożywanego miodu wody (mokra łyżeczka, ślina na
łyżeczce, wchłonięta do niedomkniętego słoika wilgoć, itp.).
Podczas przechowywania miodu w szczelnie
zamkniętym słoiku może następować skraplanie na wieczku słoika pary wodnej
pochodzącej z wody zawartej w miodzie. Spadające wówczas na miód kropelki wody
powodują jego fermentacje.
Sprzyja
temu wysoka temperatura przechowywania i jej duże wahania. Wydaje się, że jest to jedna z częstych przyczyn
fermentacji objawiająca się tym, że miód fermentuje wówczas „od góry”.
Fermentacja
świadczy o błędzie popełnionym przez pszczelarza lub konsumenta i o tym, że
miód jest prawdziwy. Miód przegrzany podczas dekrystalizacji
(rozpuszczania) jest zawsze płynny. Jest on produktem pasteryzowanym i nie ma w
nim życia biologicznego. Taki miód nigdy nie fermentuje, ale jego wartości
prozdrowotne są znikome. Nie fermentują również miody zawierające w sobie
antybiotyki – zazwyczaj miody sprowadzane spoza Unii Europejskiej lub miody z
nimi mieszane.
Miód powinien być przechowywany w chłodnym
i ciemnym pomieszczeniu w szczelnie zamkniętym naczyniu (chłonięcie wilgoci).
Jego najlepsze cechy prozdrowotne zachowane są wówczas przez okres jednego
roku. Dalszy upływ czasu powoduje stopniową utratę właściwości leczniczych
miodu.
Każda wzorowo prowadzona pasieka jest
zarejestrowana u Powiatowego Lekarza Weterynarii właściwego dla miejsca
stacjonowania pasieki. Natomiast pszczelarz, który chce sprzedawać legalnie
swoje produkty powinien uzyskać Weterynaryjny Numer Identyfikacyjny u Powiatowego
Lekarza Weterynarii właściwego dla miejsca zamieszkania pszczelarza. Numer ten
służy do czytelnego oznaczenia każdego sprzedawanego produktu pszczelego.
Powyższe rejestracje pozwalają służbie
weterynaryjnej na kontrolę pasiek zarówno pod względem zdrowotnym jak i
higienicznym. Daje to nabywcy dodatkową gwarancję jakości
kupowanych produktów pszczelich.
Podsłuchane
u doświadczonego pszczelarza:
„W jednym
kilogramie miodu nawłociowego jest tyle substancji antynowotworowych, że za ich
zakup w aptece należałoby zapłacić około 2000 zł”.
dr
inż. Jan Sadło